Budowanie Wspólnoty

   „W budowaniu ducha wspólnoty i formowaniu pierwszych członkiń ważną rolę odegrał Założyciel. Tak często, jak pozwalały mu na to obowiązki życia zakonnego, odwiedzał poszczególne domy, prowadził rekolekcje, służył kierownictwem duchowym i umacniał w chwilach trudności”.

Naprzeciw pragnieniom i poczynaniom Ojca Józefa Kościsza – szerzenia idei wynagradzania, zadośćuczynienia Bogu – wychodziły różne osoby. Ofiarowały swoje dobra (oszczędności, sprzęty, własny dom) lub ciężką pracę na rzecz tworzącej się Wspólnoty (prowadzenie stołówki w celu pozyskania pieniędzy na opłacenie budowy nowego domu). Wiele z tych osób to pierwsze członkinie, które pociągnięte zapałem Ojca i Jego zawierzeniem Panu Bogu, ryzykowały nieraz wiele, nie mając pewności czy Instytut będzie się rozwijał, ponieważ trudności były liczne. Te trudności pochodziły z zewnątrz i wiązały się z ciężkim dla Kościoła i  narodu polskiego czasem (śledztwa i kontrole ze strony komunistycznych władz świeckich). Nie brakowało też trudności od wewnątrz, które wiązały się z organizacją życia, z dużym przepływem osób zgłaszających się do Instytutu, ale też wynikały z niezrozumienia i sceptycyzmu bliskich osób.

Założyciel nie tracił ducha, swoją ufnością  umacniał członkinie. Pisał: “Niech w tym skrępowaniu wszechstronnym dzieje się wola Boża. Na szczęście, ducha skrępować nikt nie potrafi” (Dziennik duchowy, 2 III 1966 r.).

W początkowym okresie istnienia Wspólnoty większość członkiń mieszkała we wspomnianych wcześniej domach. Pracowały w różnych  instytucjach i wykonywały różne zawody. Nowe i młode członkinie, pod namową przełożonych – uzupełniały lub podnosiły swoje wykształcenie, by lepiej wypełniać swoją misję apostolstwa w świecie.

W  1969 roku Ojciec Józef, z powodu słabego stanu zdrowia – za radą swoich przełożonych – przyjechał do krynickiego domu (który był i jest nadal głównym domem Instytutu). Dzięki tej stałej obecności młoda jeszcze Wspólnota mogła  codziennie budować się Jego świadectwem życia i korzystać z kapłańskiej posługi.