Duchowość Ojca Założyciela

“Całe moje życie, tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne obraca się koło ośrodka moich pragnień, uczuć, czynów, którym jest Najświętsze Serce Jezusa ze Sercem Maryi” (Dziennik duchowy, 26 VI 1960 r.).

Pobożność Ojca Józefa Kościsza posiadała wszystkie podstawowe cechy duchowości ignacjańskiej. Wzór miłości Boga, przykład wielkodusznej służby Jemu, upatrywał w Sercu Chrystusa i Niepokalanym Sercu Jego Matki. Punktem wyjścia był  Bóg w Trójcy Świętej Jedyny, ostateczny cel i przeznaczenie człowieka. Z notatek rekolekcyjnych dowiadujemy się, co stanowiło treść i siłę Jego życia w zakonie. Pisał: „Już w nowicjacie wybrałem, jako zasadniczy kierunek mojego życia drogę miłości ku Bogu, ku Matce Najświętszej, ku bliźnim”.

Jezus, Jego miłość, której symbolem jest Jego Serce, jest dla Ojca Józefa nie tylko wzorem miłości wynagradzającej, ale i  On sam, Pośrednik,  Bóg-Człowiek – przyjmujący na siebie ciężar grzechów ludzkich, Król pozostający w Eucharystii jako dar – jest przedmiotem kontemplacji, miłości i wynagradzania.

Podobną miłością darzył Ojciec  Maryję, żywo odczuwając Jej wielkie wybranie przez Boga i Jej  macierzyńską miłość do ludzi, a szczególnie Jej współudział w dziele zbawienia. Z wielką wiarą dawał świadectwo Jej macierzyńskiej opieki nad Nim – wychwalając Maryję za to, że zastąpiła mu matkę ziemską. Chciał Jej także  wynagradzać za grzechy, które ranią Jej macierzyńskie Serce. “Odczuwam radość i najwyższą wdzięczność, że właśnie Niepokalane Serce Maryi obok Najświętszego Serca Jezusa jest przedmiotem szczególnej czci i miłości zadośćczynnej” (Dziennik duchowy,  8 XII 1960 r.).

Ojciec Józef często łączył cześć i miłość do Serca Jezusa i Serca Maryi. Odczuwał bliskość Jezusa i Maryi, miłość tych Serc była dla Niego wzorem, oparciem, źródłem miłości Boga i bliźniego. Kult tych dwóch Serc to jedna z najbardziej charakterystycznych cech duchowości Ojca Założyciela. “Całe moje życie, tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne obraca się koło ośrodka moich pragnień, uczuć, czynów, którym jest Najświętsze Serce Jezusa ze Sercem Maryi” (Dziennik duchowy, 26 VI 1960 r.).

Pragnienia Ojca  rozpalane były na modlitwie – kontemplacja miłości Serca Jezusa i Serca Maryi rodzi w sercu Ojca Józefa pragnienie upodabniania się, całkowitego oddania Bogu, życia “miłością Najświętszych Serc i  zadośćuczynienia za tych, którzy gardzą miłością Bożą” (Dziennik duchowy, 1 III 1964 r.).

Pragnienia te kształtowały się w szkole „Ćwiczeń duchownych” św. Ignacego Loyoli. Są one przepełnione hojnością, wielkodusznością, duchem gorącej służby, o czym świadczą zwroty typu: “gotowość na wszystko”, „pragnienie oddania siebie ze wszystkimi siłami duszy i ciała”, “najgorętsze pragnienie rozszerzania na wszelki możliwy sposób Królestwa”, “wszystkich sił użyć”, “niczego nie żałować” i wiele im podobnych, jakie pozostały w „Dzienniku duchowym” i konferencjach ascetycznych Ojca Józefa. Ojciec często prosił – o pomoc, o światło, o błogosławieństwo w realizowaniu pragnień, w “promieniowaniu dobrami zaczerpniętymi z Najświętszego Serca Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi” (Dziennik duchowy, 6 III 1978 r.).

Pobudką do wynagradzania była dla Ojca nie tylko nieodwzajemniona przez ludzi miłość Boga, ale też wartość duszy ludzkiej i jej dramat, gdy odrzuca Boga.  Miłość Ojca Niebieskiego, który ofiarował Swego Syna, by ratować dusze, miłość Syna Bożego podejmującego Mękę i Śmierć Krzyżową dla człowieka – jest dla Ojca Józefa “namacalnym dowodem” ceny duszy ludzkiej w oczach Boga. “Odtąd będę się wprost wysilał, używał jeszcze więcej wszystkich sił duszy i ciała dla ratowania dusz ludzkich przed wieczną, piekielną męką. O Jezu mój, przebaczenia i miłosierdzia! Dopiero w świetle Twoich cierpień, o Jezu, stwierdzamy wartość duszy […] Matko Najboleśniejsza, pośpiesz nam na pomoc w tym ratowaniu dusz od zguby wiecznej … Przybądź nam miłościwa Pani ku pomocy, a wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy“ (Dziennik duchowy, 12 V 1978 r.).

Ojciec Józef często ubolewał  nad  “smutną rzeczywistością” dusz ludzkich, nad moralnym stanem ludzkości, nad pogańskim stylem życia, a świadomy potrzeby pracy na różnych  polach działalności Kościoła chciał być “choćby małym przyczynkiem do pełnego zwycięstwa sprawy Bożej” (Dziennik duchowy,  12 I 1969 r.).