Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali» (J 15, 9-18).
Stawienie się w obecności Bożej: Uświadom sobie, że stajesz przed Panem, że będziesz z Nim rozmawiał i słuchał tego, co On ma Ci do powiedzenia. Otwórz się na działanie Ducha Świętego. Proś, aby On pomógł Ci przeżyć to spotkanie jak najowocniej, w możliwie największym otwarciu na Słowo Boże.
Modlitwa przygotowawcza zwyczajna: Proś Boga, Pana naszego, aby wszystkie Twoje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu (św. Ignacy Loyola, ĆD nr 46).
Prośba o owoc tej modlitwy: o głębokie zrozumienie i przyjęcie do swojego serca prawdy o tym, że jestem ukochanym dzieckiem Boga, wezwanym do dawania konkretnych i prostych gestów miłości.
Obraz do modlitwy: Powędruj wyobraźnią do Wieczernika, spróbuj wsłuchać się w Jezusową naukę. Spróbuj wejść w atmosferę tego ostatniego wspólnego posiłku Jezusa z uczniami przed Męką i śmiercią Pana. Uświadom sobie, że w takiej chwili naprawdę Jezus chce powiedzieć to, co jest najważniejsze dla Niego, to co najbardziej leży Mu na sercu.
- Ogarnięci Miłością.
Nie ja jestem inicjatorem swojej relacji z Panem Bogiem. Nie ja wychodzę pierwszy z pomysłem na wejście z Nim w relację. Nie moja ludzka miłość jest pierwsza. Czy to nie jest wspaniała wiadomość? Nie muszę się napinać, denerwować, grać, udawać kogoś kim nie jestem.
To Pan Bóg jest pierwszy… On od wieków, od zawsze „mnie pomyślał”, zapragnął mnie, zakochał się we mnie…uznał, że beze mnie ten świat będzie „niekompletny”….i to nie dlatego, że jestem jakąś wyjątkową i wybitną osobowością, że mam jakiś fenomenalny talent, że mam „ocalić wszechświat”. Po prostu chciał mnie takim jakim jestem…
Mam udział w Miłości Trójcy… Jestem w Jej „orbicie” – Ojciec kocha Jezusa, ta miłość jest taka „nadmiarowa” i „nadobfita”, że przelewa się na mnie. Jestem ważny dla Ojca i dla Jezusa w Duchu Świętym.
Mam udział w Boskim uczuciu… Zatrzymam się nad tym… Co się we mnie dzieje, gdy o tym myślę? Co budzi się w moim sercu?
Dziś Jezus zachęca mnie najpierw nie do działania, nie do czynienia „dobrych uczynków”. Zachęca mnie do trwania… to trochę tak, jakby zachęcał mnie do Bożego marnotrawstwa – jakby mówił: ”zatrzymaj się, nie pędź… nie musisz działać… po prostu zatrzymaj się, odetchnij… uciesz się tą miłością”. Spróbuj posiedzieć w tej Bożej Obecności… tak zwyczajnie… nie goniąc dalej.
- Boży konkret.
Jezus idzie jednak dalej. Jesteś już nasycony, napełniony, dotknięty Miłością… zatem nadchodzi czas przekładania tego doświadczenia na język codzienności. Bóg bowiem nie jest zwolennikiem: ”bujania w obłokach”, uprawiania „duchowej poezji”… Jest raczej Bogiem prostoty i konkretu. „Abyście się wzajemnie miłowali…. oddając za siebie wzajemnie życie”- mówi Jezus. Szok??? Jak to?? I co to znaczy – czy mam pędzić w najbardziej zagrożone rejony świata, najlepiej w najodleglejsze rejony misyjne… i dać głowę pod topór? Pewnie nic z tych rzeczy… Ale czy masz odwagę zadać sobie pytanie i Jezusowi pytanie: „Co to znaczy dla mnie dziś oddać życie?” Jak to przełożyć na język codzienności… na moją zwyczajną, może ciut szarawą rzeczywistość… Jak mam oddawać życie, jako małżonek, dziecko, rodzic, kapłan, osoba konsekrowana? Spróbuj posłuchać swojego serca… W jego głębi wybrzmiewa Jezusowa nauka dla Ciebie w tym temacie. Trzeba jednak uważnie słuchać. Pytaj Jezusa o to…
Zachęcam Cię, na zakończenie tej modlitwy, do szczerej rozmowy z Panem, do oddania Mu tego wszystkiego, co udało Ci się dzięki Jego łasce zobaczyć w czasie tej modlitwy. Zwróć uwagę, aby ta rozmowa miała związek z Twoimi refleksjami na medytacji.
Pomyśl nad tym, jaki konkret z tej modlitwy bierzesz do swojego życia. Zapytaj Jezusa, jak On to widzi, co z Jego perspektywy byłoby dla Ciebie ważne w tym tygodniu. Pomyśl o tym, jak chcesz przeżyć nadchodzący tydzień. Co chcesz podjąć, aby doświadczenie Bożej miłości, aktualizować w konkretach życia. Nie sil się na wielkie postanowienia, raczej zechciej podjąć coś małego, ale naprawdę konkretnego: może to, że chociaż jeden raz w tym tygodniu wstaniesz jako pierwszy, aby przygotować śniadanie dla twoich bliskich i odciążyć w ten sposób współmałżonka. Albo, że zadzwonisz do kogoś, z kim już dawno nie rozmawiałeś, zajęty pędem życia. Możliwości jest mnóstwo, poszukaj tej, która przyniesie najlepszy owoc w twoim życiu.
Swoje spotkanie zakończ modlitwą „Ojcze nasz”, powierzając się Ojcu.
Zachęcam Cię także, abyś zanotował chociaż kilka myśli z tej modlitw, niech pozostanie po niej jakiś materialny ślad, niech te notatki stanowią Twój duchowy dzienniczek. Tak, abyś mógł wrócić do tego, co stało się Twoim doświadczeniem w spotkaniach z Jezusem.
Anna, wynagrodzicielka